Misy tybetańskie - moja historia

Pierwszy raz uderzyłam w misę tybetańską w 2017 roku i wtedy...

... poczułam jakbym "to" robiła całe życie.

Moja fascynacja dźwiękiem, instrumentami idiofonicznymi i wielotonami nieharmonicznymi i wibracjami rośnie i rozwija się z każdym tygodniem, miesiącem, rokiem. Mogłabym grać, grać i grać.


Było to w Domu Dźwięku w Poznaniu. Gdyby ktoś spytał mnie kilka lat wcześniej o misy tybetańskie i dźwiękoterapię to pewnie bym wysłuchała, uśmiechnęła się i ...poszła dalej, a tak dzisiaj jestem praktykiem masażu dźwiękiem.


Miałam trudny okres w moim życiu i mojej rodziny i misy spowodowały, że wyłączałam myślenie i smutne myśli, same uchodziły z mojej głowy pod wpływem dźwięków.


Chciałabym, aby każdy człowiek w swoim życiu doświadczył masażu misami tybetańskimi lub kąpieli w dźwiękach-:)


Życzę tego każdej osobie bez względu na wiek i na płeć.


Jeśli masz pytania napisz do mnie Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub zadzwoń 693 018 900 

pozdrawiam,

Magdalena Gadomska

Inne tematy: